poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział Pierwszy

Chodziłam w kółko cały czas rozmawiając przez telefon z Kubą.
- Kuba, proszę cię przyjedź tu. Ja się boję. Proszę. - szeptałam do telefonu.
- Lala, nie mogę przyjechać. Zaraz mam mecz. - powiedział z troską w głosie.
- Kurna Kuba. Proszę cię, ja się boję siedzieć z nimi w domu! - znowu wyszeptałam, tyle, że głośniej. Weszłam pod kołdrę, żeby rodzice mnie nie słyszeli.
- Laura, kupię ci bilet, przylecisz do mnie.
- Rodzice się skapną. - powiedziałam.
- Pakuj się, Lauro. O 2 powinnaś mieć bilety. Trzymaj się. - dodał i rozłączył się. Wyszłam spod kołdry i pobiegłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. Znowuż podbiegłam, ale tym razem do szafy. Wyciągnęłam z niej walizkę, którą rzuciłam na łóżko i od razu ją otwarłam. Wrzuciłam do niej kosmetyczkę i moje ulubione ubrania. Zamknęłam ją i czekałam na e-mail z biletami od Kuby. Po dwóch godzinach oczekiwań dotarły do mnie bilety, które od razu wydrukowałam. Wylot 10:25. Przed przyjazdem rodziców. Świetnie. Postanowiłam, że położę się spać, aby wyspać się na wylot.
*godzina 8;25*
Budzik zadzwonił i obudził mnie. Poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Umyłam się, pomalowałam i ubrałam. Z walizką w ręce zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Po zjedzonym posiłku wyszłam z walizką przed dom i zamknęłam go na klucze, które wrzuciłam pod wycieraczkę. Mieszkałam blisko lotniska i strasznie się cieszyłam z tego powodu. Lubiłam słyszeć samoloty.
*na lotnisku godzina 9;35*
Odbyłam całą odprawę, i czekałam na samolot, który startował o 10:25.
- Lot nr 85239 proszony o podejście do wejścia numer 5, zapraszamy na pokład samolotu lecącego do Dortmundu. Jako pierwsza stałam w kolejce i jako pierwsza w spokoju, mogłam zająć swoje miejsce pod oknem. Wszyscy zajęli już swoje miejsca i samolot mógł startować. To moja ulubiona część lotu, ale lądować też lubię.
*lotnisko - Dortmund*
Odebrałam już bagaże i teraz błąkałam się po całym terminalu. W tłumie ludzi szukałam Kuby, Agaty i Oliwii.
- Laura! - usłyszałam krzyk Agaty, która machała do mnie z dość dalekiej odległości. Jak ona to robi? Złapałam rączkę walizki i zaczęłam biec w ich stronę. Gdy byłam już przy nich od razu puściłam walizkę i przytuliłam się do Kuby, mojego kuzyna, który jest dla mnie jak brat.
- Dziękuję! - krzyknęłam i jeszcze bardziej przytuliłam się do mojego "brata".
- Chodźmy już Lala. - powiedział i złapał swoją żonę i córkę za ręce. Oliwia uśmiechnęła się do mnie. Jest taka słodka i zawsze kiedy ją widzę robi mi się ciepło na sercu i mam ochotę powiedzieć "awww".
*Dom Kuby*
- To twój pokój, Lauro. Rozgość się. - poklepał mnie po plecach i zamknął za sobą drzwi. Zaczęłam się rozpakowywać kiedy drzwi do mojego nowego pokoju otworzyły się.
- Tutaj masz pościel, ręczniki i wszystko co potrzebujesz. - Agata położyła wszystkie te rzeczy na łóżku.
- Mam nadzieję, że nie wpieprzam się w wasze życie jak jakiś debil. - wymamrotałam.
- Nawet tak nie myśl. Mieszkaj tu tyle ile chcesz. Jutro Kuba weźmie cię na zwiedzanie Dortmundu a ja potem wezmę cię na małe zakupy.
- Tyle, że ja nie mam pieniędzy.
- Nie martw się. - pocałowała mnie w policzek i wyszła.
Teraz miałam czas na rozpakowanie się i poczuć się tu jak w domu. Bo to mój nowy dom. Będę tu mieszkać póki Kuba mnie nie wyrzuci. 


PRZEPRASZAM, ŻE TAK CHAOTYCZNIE NAPISANE, ALE PISAŁAM POD PRESJĄ (DZIĘKI AGATA) (: 
NASTĘPNY ROZDZIAŁ POWINIEN POJAWIĆ SIĘ JUTRO! 
XOXO 
MARYSIA